Sytuacja na rynku finansowym zmienia się jak w kalejdoskopie – w piątek byliśmy wystraszeni kryzysem dotyczącym polskich obligacji, dziś mają się one już wyraźnie lepiej, a złoty jest najsilniejszy do dolara i franka od ponad miesiąca. Do tego mamy dobre dane o zamówieniach w przemyśle i o bezrobociu. Pojawiła się też ciekawa koncepcja dotycząca realnej stopy procentowej w Polsce. Ponadto szybko rośnie moc OZE w naszym kraju i to pomimo tego, że problemy z rozwojem fotowoltaiki są coraz większe. Oto pięć najciekawszych wydarzeń w gospodarce teraz.
1. Nagle wszystko jest inaczej: polskie obligacje odzyskują wartość, złoty umacnia się do dolara
Minęło kilka dni od momentu, w którym rentowność polskich obligacji pierwszy raz od ponad 20 lat przekraczała poziom 9 proc. i sytuacja wygląda zupełnie inaczej, chociaż nic się tak właściwie w polskiej gospodarce przez ten czas nie zmieniło. We wtorek rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła poniżej 8 proc., a notowania dolara są najniżej od połowy września, natomiast franka szwajcarskiego najniżej od początku września.
Zmiana sytuacji wygląda intrygująco, ponieważ w ciągu ostatnich dni nikt w Polsce nic nie zrobił ani z polityką fiskalną, ani monetarną, a to ich kształt był często wskazywany jako jedna z przyczyn problemu i to taka, na którą możemy mieć wpływ. Wśród tych przyczyn były też jednak czynniki zewnętrzne, zupełnie poza naszym wpływem, którym możemy się co najwyżej przyglądać. Na szczęście dla nas to one się właśnie nieco zmieniły.
W Stanach Zjednoczonych na rynku znowu pojawiły się nadzieje na stopniowe łagodzenie polityki pieniężnej Fed w przyszłym roku. Te nadzieje są teraz podsycane przez kolejne publikacje danych, jeśli tylko wyglądają one słabo, bo wtedy sugerują, że gospodarka USA wpada w problemy, więc nie należy jej dodatkowo męczyć podwyżkami stóp.
Dodatkowo pomaga spadek cen gazu w Europie, który sprawia, że skala kryzysu energetycznego staje się trochę mniejsza.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Zmniejszone oczekiwania dotyczące kolejnych podwyżek w USA sprawiają, że dolar przestał się umacniać, a to warunek poprawy nastrojów na wszystkich rynkach rozwijających się na świecie. Spadły też nieco rentowności obligacji amerykańskich, więc teraz podobny ruch widać na wszystkich innych obligacjach, także w Polsce. Można zakładać, że jeśli tylko pojawi się coś nowego, co sprawi, że oczekiwania dotyczące podwyżek stóp w USA znowu urosną, a dolar znowu zacznie się umacniać, wtedy też natychmiast powrócą wszystkie te problemy na naszym rynku, które widzieliśmy pod koniec poprzedniego tygodnia, a dziś ich nie widać.
Zobacz też: Piątka PiS nie tylko betonuje spółki. Ogranicza też prawa ich akcjonariuszy
2. Moc OZE w Polsce za trzy lata ma sięgnąć 30 GW, ale na razie jest problem z przyłączeniami do sieci
Moc zainstalowana wszystkich odnawialnych źródeł energii w Polsce przekroczyła już 20 gigawatów – powiedziała wiceminister klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska w czasie posiedzenia sejmowej podkomisji do spraw sprawiedliwej transformacji. Jej zdaniem w 2025 r. ta moc sięgnie 29-30 GW, a w 2030 r. znajdzie się na poziomie nawet 50 GW. Dziś polski system energetyczny przez większość czasu potrzebuje mocy w okolicach 20-25 GW, można więc mieć nadzieje, że w najbliższych latach udział OZE w polskim rynku będzie stopniowo rosnąć, a przy sprzyjających warunkach coraz częściej będą zdarzać się momenty, w których ze źródeł odnawialnych będzie pochodzić nawet większość produkowanej energii.
Większość w obecnych 20 GW z OZE stanowi fotowoltaika z mocą 11 GW, energetyka wiatrowa to kolejne 7,6 GW, po jednym gigawacie dodają elektrownie wodne, a także te na biomasę i biogaz.
Jednocześnie fotowoltaika, która rozwija się najszybciej, stoi przed dość sporym problemem w postaci odmów podłączenia nowych instalacji do sieci energetycznej. Firmy zarządzające siecią wydają takie odmowy, ponieważ jest ona często przestarzała, z wieloma odcinkami o niskiej przepustowości i prąd ze wszystkich nowych źródeł się w niej po prostu "nie mieści".
Obecnie skala odmów sięga już nawet 60-80 proc. wszystkich składanych wniosków (…) w niektórych miejscach wyczerpują się możliwości przyłączenia sieci (…) główną i bezpośrednią przyczyną problemu jest duża liczba składanych wniosków i podpisanych umów przy jednocześnie niedostatecznych nakładach na sieć, ale to jest problem paneuropejski
– powiedziała wiceminister Łukaszewska-Trzeciakowska.
Częściowym wyjściem z sytuacji może być umożliwienie przez państwo budowy tak zwanych linii bezpośrednich łączących nowe źródła odnawialne z fabrykami, które z tej energii będą korzystać, z pominięciem ogólnokrajowej sieci dystrybucji. Rząd od kilku miesięcy zapowiada, że przygotuje w tej sprawie projekt ustawy, ale na razie słychać głównie zapowiedzi, a media nieoficjalnie donosiły, że projekt nie podoba się państwowym firmom zarządzającym elektrowniami i sieciami przesyłowymi, ponieważ przez takie rozwiązanie stracą one w przyszłości swoich dużych klientów.
3. Pekao SA: zbliża się koniec ujemnej realnej stopy procentowej w Polsce
Inflacja w Polsce przekracza 17 proc., natomiast główna stopa procentowa w NBP jest poniżej 7 proc., dlatego dość często można usłyszeć narzekania na to, że jest zbyt niska. Zdaniem krytyków obecnej polityki monetarnej stopy powinno się podnieść co najmniej do poziomu inflacji, aby nie były realnie ujemne, ponieważ dopiero wtedy pozwolą one na skuteczne zwalczanie dynamicznego wzrostu cen. Przeciwnicy takich pomysłów wskazują, że podniesienie stóp procentowych w Polsce do poziomu bieżącej inflacji wywołałoby potężny kryzys w gospodarce, a inflacja i tak w sporej części ma źródła zewnętrzne, na które polska polityka monetarna nie ma wpływu, więc zapewne w takiej sytuacji i tak nie musiałaby spadać.
Do tego trwającego od wielu miesięcy i dość jałowego sporu powiew świeżości wnieśli właśnie ekonomiści z Pekao SA, którzy stwierdzili, że tak naprawdę realne stopy procentowe w Polsce już teraz przestają być ujemne
Do takiego wniosku można dojść, gdy obecny poziom stóp porównamy z inflacją za rok, a nie tą obecną. Ma to sens, ponieważ w przypadku np. jakiejś inwestycji czy też kredytu obecna stopa procentowa będzie obowiązywać wprzód, w nadchodzących miesiącach, natomiast obecna inflacja opisuje to, co było w poprzednich miesiącach, czyli przeszłość. Dlatego do porównań powinno się brać inflację z tego samego okresu, którego dotyczy stopa procentowa, czyli z kolejnych dwunastu miesięcy.
Problem polega na tym, że nie znamy wysokości inflacji za rok, możemy bazować co najwyżej na prognozach. Zdaniem Pekao SA za rok inflacja spadnie na tyle mocno, że znajdzie się mniej więcej w okolicach dzisiejszego poziomu głównej stopy w NBP.
Zobacz też: Resort Sasina przyznaje: NABE może nie powstać do końca tego roku
4. Nowe zamówienia w polskim przemyśle biją rekordy
GUS znów podał kilka interesujących danych dotyczących polskiej gospodarki we wrześniu. Na przykład nowe zamówienia w przemyśle wyglądają lepiej niż kiedykolwiek. Ich indeks wspiął się na poziom najwyższy w historii.
W stosunku do sytuacji sprzed roku nowe zamówienia urosły aż o 44,1 proc., gdy skupimy się tylko na zamówieniach z zagranicy, sytuacja wygląda bardzo podobnie – mamy tu wzrost o 43,8 proc. w skali roku. Największy, ponaddwukrotny wzrost mamy w branży producentów wyrobów z metali, natomiast w motoryzacji zamówienia są większe o 62 proc.
Wskaźnik nowych zamówień w przemyśle służy ocenie przyszłej produkcji i pokazuje zmiany popytu na wyroby i usługi przemysłowe. Patrząc więc na bieżące dane, można dojść do wniosku, że polski przemysł po nieco słabszym okresie znowu zaczyna radzić sobie świetnie.
Zobacz też: Kanye West przesadził. Adidas kończy lukratywną współpracę
5. Stopa bezrobocia jest nieco wyżej, bo GUS zrewidował dane
Nadal mamy też dobrą sytuację na rynku pracy. Oficjalna stopa bezrobocia, ta liczona na podstawie zgłoszeń bezrobotnych do urzędów pracy jest na poziomie 5,1 proc. Na pierwszy rzut oka wygląda to, jak wzrost bezrobocia, bo miesiąc temu ten wskaźnik wynosił 4,8 proc. i teraz oczekiwano, że pozostanie na tamtym poziomie. Jednak wzrost do 5,1 proc. to tylko efekt rewizji danych przeprowadzonej przez GUS. Urząd uwzględnił ostateczne dane z Powszechnego Spisu Rolnego z 2020 r. i odpowiednio dostosował liczbę osób aktywnych na rynku pracy, czyli mianownik we wzorze na stopę bezrobocia. Sama liczba bezrobotnych się nie zmieniła, ale nowe dane dotyczące wielkości rynku spowodowały, że stopa bezrobocia nieco się podniosła.