Kup subskrypcję
Zaloguj się

"Nadchodzi gospodarka niedoborów". Ekspert o tym, co będzie rządziło rynkami [OPINIA]

Pandemia COVID-19. Inflacja. Kryzys energetyczny. Zacieśnianie monetarne. Te cztery kwestie będą tworzyć środowisko, w jakim przyjdzie nam funkcjonować w 2022 r. – pisze w opinii dla Business Insider Polska Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI.

Przyszły rok będzie kolejnym niełatwym dla inwestorów – ocenia Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI.
Przyszły rok będzie kolejnym niełatwym dla inwestorów – ocenia Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI. | Foto: Marek Wisniewski/Puls Biznesu/FORUM / Forum Polska Agencja Fotografów

W 2022 r. otoczenie będzie wyjątkowo wymagające dla inwestorów, bo każde z tych ryzyk może dawać zupełnie inne sygnały odnośnie do optymalnej alokacji kapitału. Kontynuacja pandemii to przede wszystkim dla wielu branż dalsze trudności w prowadzeniu działalności gospodarczej, głównie z uwagi na zakłócenia w łańcuchach dostaw, które będą tym bardziej istotne, że konsumenci ponownie powrócą do zwiększonej konsumpcji dóbr, kosztem usług ograniczanych przez obostrzenia.

Lockdowny, kwarantanny czy nauka zdalna dzieci nie pozwoli również części potencjalnych pracowników powrócić na rynek pracy, a miejsca na kolejne programy osłonowe jest coraz mniej. Wysoka inflacja istotnie ograniczyła bowiem pole rządów do tego typu działań. Polityka fiskalna w zderzeniu z inflacją powinna dążyć przecież do zacieśnienia, a nie kolejnej rundy ekspansji.

A co z bankami centralnymi? Tutaj również inflacja gra główną rolę. Banki centralne na świecie zaczynają istotne zacieśnianie monetarne, nie będąc w stanie określić, czy kolejne fale pandemii nie będą kolejnymi impulsami inflacyjnymi.

Do tego wszystkiego dochodzi kryzys energetyczny w Europie. Ceny energii w kontraktach na rok do przodu wzrosły w tym roku w niektórych europejskich krajach nawet o kilkaset procent.

Czy tak trudne otoczenie oznacza więc, że należy opuścić rynek akcji? Nie do końca. A przynajmniej jeszcze nie teraz, bo realne stopy procentowe nadal pozostają istotnie ujemne, więc inwestycje pozbawione ryzyka nie dają nam realnej szansy ochrony kapitału. Czasy są jednak są na tyle wyjątkowe, że wymagają aktualizacji dotychczasowego podejścia.

Jeżeli więc tak istotnie zmienia się otoczenie inwestycyjne, to inwestorzy muszą zmienić również swoje metody analityczne. W dzisiejszym świecie to nie popyt jest przedmiotem głównego zmartwienia – jest go aż nadto – ale to podaż jest ograniczeniem. Może ona w dużej mierze determinować wyniki spółek czy wzrosty realnego PKB gospodarek. A analiza podaży w czasie rzeczywistym jest dużo trudniejsza niż analiza popytu. Czy znajdzie się odpowiednia liczba pracowników? Czy będzie dostępny surowiec? Czy tankowiec przyjedzie na czas?

Można wręcz powiedzieć, że większość danych makroekonomicznych wysokiej częstotliwości nie odnosi się do kwestii podażowych gospodarki w żaden sposób. Jeżeli więc analiza danych może prowadzić do błędnych wniosków, a ryzyka opisane powyżej mogą eskalować szum informacyjny, co w takim razie zrobić? Oszacować średnioterminowe perspektywy. A te można przedstawić następująco: nasilają się trendy stagflacyjne. Globalny wzrost gospodarczy może stopniowo tracić dynamikę, a inflacja pozostawać bardziej uporczywa.

Nie będzie to łatwy rok dla inwestorów

Nawet jeżeli na razie trendy te widać w ograniczonym zakresie, to łańcuch potencjalnych zdarzeń w przyszłości prowadzi coraz bardziej do takich konkluzji. Z drugiej jednak strony nie może zapominać, że "this time is different". Największa globalna stymulacja fiskalna w historii, najszybsze odbicie po recesji w historii, największe globalne zaskoczenie inflacją oraz przede wszystkim wspomniana już pandemia. Opieranie się na klasycznej alokacji kapitału według zegara koniunktury może dawać fałszywe sygnały.

Przyszły rok nie będzie łatwy dla inwestorów. Tam jednak, gdzie są ryzyka i obawy, tam są też wyższe stopy zwrotu. To co pokieruje globalnym kapitałem i skupi uwagę inwestorów w 2022 r. to właśnie kwestie podażowe. Czy pandemia pozwoli wreszcie na stałe otworzyć azjatyckie porty i fabryki? Czy łańcuchy dostaw się odblokują? Czy szybujące ceny energii w Europie nie zatopią europejskiego przemysłu? Czy banki centralne nie przesadzą z zacieśnieniem monetarnym i nie schłodzą inwestycji?

W poszukiwaniu odpowiedzi na te i podobne pytania pamiętajmy o odwróconym schemacie analizy. Nadchodzi gospodarka niedoborów.