Kup subskrypcję
Zaloguj się

Polacy chcą odbudować oszczędności nadwątlone inflacją. Ucierpi na tym inny element

Gospodarstwa domowe w Polsce będą chciały odbudować oszczędności nadwątlone przez inflację w latach 2022-2023. Będzie to możliwe dzięki wzrostowi realnych wynagrodzeń, będącemu konsekwencją spadku inflacji. Jednak "konkurencją" dla zwiększenia oszczędności będzie konsumpcja. Pojawiają się głosy, że większa chęć odbudowy może spowolnić oczekiwany boom konsumpcyjny.

Galeria handlowa w Polsce, zdjęcie poglądowe.
Galeria handlowa w Polsce, zdjęcie poglądowe. | Foto: Mateusz Jagielski / East News

Opublikowane niedawno dane o grudniowej sprzedaży detalicznej okazały się sporym rozczarowaniem. W ujęciu realnym, czyli po korekcie o inflację, spadła o 2,3 proc. rok do roku, a oczekiwano wzrostu o 1,7 proc. Gdyby nie liczyć październikowego odbicia, był to 12. z rzędu spadkowy miesiąc tej dynamiki. Grudniowe rozczarowanie w tym zakresie mogło mieć związek z innymi gorszymi danymi: tempo wzrostu średniego wynagrodzenia było wolniejsze od prognoz, przez co fundusz płac nie urósł tak, jak zakładano.

Wzrost oszczędności osłabi konsumenckie ożywienie

Pojawiły się nawet komentarze analityków, że oczekiwane w 2024 r. ożywienie konsumpcji (czyli sprzedaży detalicznej i usług) może nie być aż tak silne. Wcześniej eksperci prognozowali, że po osłabieniu konsumpcji w 2023 r., wywołanym wysokimi stopami i inflacją, rok 2024 przyniesie duże odbicie, głównie dzięki powrotowi dynamiki realnych płac do wzrostu po spadku trwającym od początku 2022 r. Według szacunków w 2023 r. prywatna konsumpcja w ujęciu realnym nieznacznie spadła lub była identyczna z tą rok wcześniej, a najnowsze prognozy zakładają odbicie do 4-5 proc. w 2024 r. Niektórzy liczą nawet na 6 proc.

"W średnim okresie rozczarowanie w płacach i brak wyraźnego odbicia konsumpcji stawiają tezy o boomie konsumpcyjnym w 2024 r. pod znakiem zapytania. Naszym zdaniem konsumpcja prywatna przyspieszy w 2024 r., ale w umiarkowanej skali i spora część gigantycznego wzrostu dochodów do dyspozycji w tym roku upłynie pod znakiem odbudowy oszczędności uszczuplonych przez wzrost inflacji" — ocenili ekonomiści Banku Pekao.

— To też nie jest tak, że w ciemnych barwach patrzymy na konsumpcję w 2024 r. Prognozujemy wzrost o 4,3 proc. przy wzroście PKB o 3 proc. Grudniowe wyniki sprzedaży detalicznej nie są przesłanką do obniżania obu tych prognoz. Szczególnie że nasze projekcje w zakresie konsumpcji nie są najbardziej optymistyczne spośród opublikowanych prognoz przez inne instytucje — mówi Sebastian Roy, ekonomista Banku Pekao.

| Citi Handlowy, GUS

Wyjaśnia, że widzi dwa mechanizmy — "kija i marchewki" — sugerujące odbudowę oszczędności w tym roku. — Ten drugi to zachęta w postaci podwyższonych stóp procentowych, bo nie spodziewamy się obniżek w tym roku, więc przy rosnących realnie płacach lokaty bankowe czy obligacje skarbowe mogą być postrzegane jako atrakcyjne i będzie to silna zachęta do wzrostu stopy oszczędności — mówi Roy.

Z kolei "mechanizm kija" to dążenie do uzupełnienia oszczędności nadwątlonych w latach 2022 i 2023 przez inflację. — Realna wartość oszczędności od wybuchu inflacji malała, ostatnio odbudowuje się, ale wciąż jest poniżej długoterminowego trendu. Zakładamy kontynuację powrotu do trendu i dalszą odbudowę. To w dużej mierze jest wymuszone przez fakt, że w tym samym czasie ceny dóbr mocniej poszły w górę niż wzrost nominalnych oszczędności. Więc jeśli ktoś gromadził sporą kwotę na zakup mieszkania, może się okazać, że nie wystarcza ona na jego zakup czy wykończenie. Dlatego będzie musiał jeszcze zwiększyć oszczędności — tłumaczy ekonomista Banku Pekao.

Wzrost realnych płac musi znaleźć ujście

Także zdaniem ekonomistów PKO Banku Polskiego skłonność do konsumpcji może być obecnie ograniczana przez chęć odbudowy oszczędności. — Podobnie jak w poprzednim kwartale wydatki na usługi były najpewniej relatywnie silniejsze niż na towary, stąd sądzimy, że wzrost konsumpcji ogółem przyspieszył. Podtrzymujemy, że ożywienie gospodarcze w 2024 r. będzie miało dwa filary: obok silnego spożycia w sektorze gospodarstw domowych spodziewamy się utrzymania solidnego wzrostu inwestycji, a okres przejściowy pomiędzy tradycyjnymi perspektywami finansowymi UE będzie wygładzony przez KPO – mówi Urszula Kryńska, ekonomistka PKO BP.

| GUS

— Grudniowe wyniki sprzedaży detalicznej były rozczarowujące, jednak nie zaburzyły naszego optymizmu, co do odbicia wydatków konsumpcyjnych w tym roku. Naszym zdaniem rosnące w tempie przekraczającym 5 proc. realne dochody przełożą się na decyzje zakupowe gospodarstw domowych, na co wskazują również systematycznie poprawiające się nastroje konsumentów. Jednocześnie uważamy, że większe środki do dyspozycji gospodarstw domowych mogą być chętniej przeznaczane na usługi, na które popyt po pandemii wciąż w pełni się nie odbudował. W efekcie dane o sprzedaży detalicznej, które odzwierciedlają wielkość wydatków na towary, mogą w pełni nie uchwycić ożywienia konsumpcji, która naszym zdaniem zwiększy się w tym roku o 4,5 proc. – prognozuje Marcin Kujawski, ekonomista BNP Paribas

Także on przyznaje, że ewentualny wzrost stopy oszczędności może być ryzykiem dla jego optymistycznej prognozy tegorocznego odbicia konsumpcji.

— W ostatnich kwartałach stopa oszczędności kształtowała się na niskim poziomie i jej wyższa wartość w najbliższych miesiącach mogłaby spowodować mniej wyraźne przełożenie się szybko rosnących dochodów na wydatki konsumpcyjne. Skłaniać gospodarstwa domowe do większej wstrzemięźliwości zakupowej może fakt, że na skutek inflacji siła nabywcza zgromadzonych przez nie dotychczas aktywów się obniżyła. Jeśli więc gospodarstwa domowe kierowałyby się motywem przezornościowym, mogłyby teraz chcieć obudować te odłożone na "czarną godzinę" środki. Jednak motyw ten nie będzie na tyle silny, aby konsumpcja w tym roku istotnie nie odbiła — zaznacza.

Na razie jednak przyśpieszenia wzrostu oszczędności nie widać w danych. Udział lokat we wszystkich depozytach gospodarstw domowych, zgromadzonych w bankach, już nie rośnie, a sprzedaż obligacji detalicznych Skarbu Państwa jest wyraźnie mniejsza niż w rekordowych miesiącach z połowy 2022 r.

Ekonomiści zwracają uwagę, że to jest de facto ekonomia behawioralna. Sam fakt, że teraz realne dochody będą rosnąć, może spowodować, że stopa oszczędności wzrośnie. Kluczowe pytanie brzmi, w jakim stopniu istotne dla gospodarstw domowych jest to, że realna siła nabywcza tego, co do tej pory zgromadzili, spadła (i na sile rozróżniają pojęcie nominalnych i realnych zmian). Jeśli się tym bardzo przejmują, stopa oszczędności może skoczyć i vice versa.

Konsumenckie ożywienie ma solidne podstawy

Ekonomiści Banku Millennium napisali, że pomimo negatywnej niespodzianki w grudniu perspektywy konsumpcji są pozytywne. "Utrzymująca się solidna dynamika płac, wypłata transferów społecznych, a także obniżająca się inflacja, będą wspierały wydatki konsumenckie. Szczególnie że stopa bezrobocia pozostawać będzie niska. Obawy o utratę pracy utrzymywać się będą na niskim poziomie, co wspierać będzie nastroje konsumenckie i ich skłonność do wydatków" — ocenili.

| GUS

Wprawdzie ostatnio stopa bezrobocia w Polsce wzrosła do 5,1 proc., ale głównie z powodu efektów sezonowych i ekonomiści prognozują, że rynek pracy pozostanie silny, do czego przyczyni się m.in. oczekiwane ożywienie nie tylko konsumpcji, ale także w drugim półroczu w przemyśle i eksporcie.

Zobacz też: Dobry rok 2024, znakomity 2025. Perspektywy dla polskiej gospodarki

— Boom konsumpcyjny jest nieunikniony, biorąc pod uwagę solidny wzrost wynagrodzeń, spadającą inflację, stabilny rynek pracy i coraz lepsze nastroje konsumentów. Uważamy za zasadną naszą ostrożną prognozę wzrostu konsumpcji rzędu 4 proc., czyli poniżej wzrostu płac realnych — zaznacza Kryńska. Wyjaśnia, że w tej prognozie już uwzględniono założenie o odbudowie oszczędności, których realna wartość spadła przez inflację.

| mBank Research

Także ekonomiści Credit Agricole ocenili, że oczekiwania w zakresie kształtowania się sprzedaży detalicznej i konsumpcji w kolejnych miesiącach pozostają optymistyczne mimo grudniowego rozczarowania sprzedażą detaliczną. "Wsparciem dla spożycia prywatnego będzie waloryzacja programu 500 plus na 800 plus, zwiększenie płacy minimalnej, spadek inflacji oraz podwyżki wynagrodzeń nauczycieli i pracowników sfery budżetowej. Sprzedaż będzie natomiast ograniczana (głównie w segmencie mebli, sprzętu RTV i AGD) przez relatywnie niską liczbę mieszkań oddanych do użytku" — dodali.

Zobacz też: Polska gospodarka wrzuci wyższy bieg. Ale to oznacza ryzyko odbicia inflacji

"Pomimo słabszych danych z końcówki 2023 r. nadal wierzymy w scenariusz odbicia konsumpcji w tym roku. Realny wzrost dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych jest już wyższy niż przed pandemią. W naszej ocenie podtrzyma go m.in. wysoki wzrost wynagrodzeń, indeksacja świadczeń społecznych (oparta na kresie wysokiej inflacji) i dalsze hamowanie inflacji w I kwartale. Widać również poprawę nastrojów gospodarstw domowych, w tym deklarowanych planów wydatkowych" – napisali ekonomiści ING Banku Śląskiego.

| mBank Research

Również oni przyznali, że problemem jest równocześnie deklarowany wzrost skłonności do oszczędzania. "Sugeruje to, że dynamika wydatków konsumpcyjnych w 2024 r. może poprawiać się wolniej, niż spodziewaliśmy się dotychczas" — wskazali eksperci ING Banku Śląskiego.

Inwestorzy muszą zrewidować swoje oczekiwania?

Ekonomiści Banku Pekao ocenili w niedawnym komentarzu, że utrzymanie stóp NBP na niezmienionym poziomie (i silny wzrost stóp realnych) zwiększy presję na umocnienie złotego, zmniejszy skalę odbicia konsumpcji, będzie sprzyjać wzrostowi oszczędności i ograniczy ryzyko ponownego odbicia inflacji (poprzez kanał popytowy i ceny importu).

"Scenariusz takiego bardziej zrównoważonego ożywienia w 2024 r. zaczyna naszym zdaniem przesiąkać do świadomości inwestorów. Skutkiem powinna być korekta oczekiwań dotyczących np. wyników przedsiębiorstw wrażliwych na dynamikę konsumpcji prywatnej".

Być może częściowo już to widać w notowaniach giełdowych. Wprawdzie ostatnio na całej warszawskiej GPW zapanowała korekta, znosząca część wielkich wzrostów cen akcji z 2023 r., ale słabiej od rynku radzą sobie niektóre spółki z sektora handlu detalicznego. Szczególnie dotyczy to Dino Polska, ale słabiej wypadają także — licząc od początku roku — papiery takich spółek jak Allegro, LPP, CCC, Wittchen czy Pepco (choć ta ma dodatkowo swoje specyficzne wyzwania). Mocno zostały też przecenione papiery notowanego w Portugalii właściciela Biedronki, Jeronimo Martins, po tym, jak detaliczny gigant ujawnił rozczarowujące dane o sprzedaży w ostatnich miesiącach.

Autor: Maciej Rudke, dziennikarz Business Insider Polska