Kup subskrypcję
Zaloguj się

Kontrowersyjna kampania kosztowała 12 mln zł. "Będzie kontynuowana"

12 mln zł kosztowała kampania billboardowa Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, informująca o tym, że 60 proc. kosztów produkcji energii to nałożona przez Unię Europejską opłata za emisję CO2 – przyznał Ryszard Wasiłek, prezes TGPE. – Kampania będzie kontynuowana, jesteśmy z niej zadowoleni – dodał.

Ceny energii. Kontrowersyjna kampania kosztowała 12 mln zł.
Ceny energii. Kontrowersyjna kampania kosztowała 12 mln zł. | Foto: Wojciech Stróżyk / East News

My, wytwórcy energii, przez tę kampanię chcieliśmy pokazać, że duża część kosztów wytworzenia to koszty emisji CO2. Jako spółki Skarbu Państwa nie kupujemy wcześniej CO2, tylko w momencie sprzedaży energii elektrycznej zabezpieczamy sobie uprawnienia do emisji CO2 po takiej cenie, jaka jest obecnie. Ale patrzmy, co dzieje się z tymi pieniędzmi z handlu emisjami. Nie wszystko trafia do polskiego budżetu. W latach 2013-2020 zabrakło nam 368 mln CO2. Według naszych wyliczeń to około 15 mld zł, które zasiliły budżety innych państw unijnych. My się z tym nie zgadzamy – wyjaśnił Wasiłek.

Sama kwota 15 mld zł wywołała sporo wątpliwości wśród dziennikarzy, na co władze TGPE odpowiedziały, że należy ją traktować "jako przybliżoną".

Wasiłek dodał, że prognozy deficytu uprawnień na kolejne 10 lat są jeszcze gorsze. – W czarnym scenariuszu będzie to nawet 210 mld zł wytransferowanych do innych krajów. W optymistycznym zaś 56 mld zł – wyliczył prezes.

Zobacz też: KO: niech to PiS sfinansuje kampanię w sprawie cen energii

Władze TGPE pytane były też o to, czy kampania nie wprowadza w błąd odbiorców, o czym alarmują eksperci m.in. Forum Energii czy Instratu, ale też Komisja Europejska. Eksperci wskazywali bowiem, że akcja billboardowa sprawia wrażenie, jakby to opłata za CO2 była główną składową rachunków za prąd Polaków i to ona w przeważającej mierze odpowiadała za wzrost ich rachunków.

– My pokazujemy tylko koszty wytworzenia energii. Uznaliśmy, że sytuacja już tak nabrzmiała, że trzeba o tym powiedzieć głośno. Mamy nadzieję, że ta kampania to zmieni, że zostanie zmieniony mechanizm handlu emisjami. Są obecnie na stole trzy propozycje: wypuszczenie dodatkowych uprawnień, żeby obniżyć cenę, wprowadzenie widełek cenowych albo odcięcie z systemu instytucji finansowych – stwierdził Wasiłek.

Nie odniósł się do tego, dlaczego koncerny energetyczne nie zadbały o to, by dziś, gdy ceny uprawnień do emisji CO2 są drastycznie wysokie, polska energetyka była mniej zależna od węgla.

Jak ocenia Fundacja Instrat, to rekordowe marże producentów energii z węgla, a nie tylko rosnące ceny CO2, przyczyniły się do wysokich cen prądu. W grudniu 2021 r. marża typowej elektrowni na węgiel kamienny wzrosła do 340 zł/MWh, co stanowiło około 41 proc. giełdowej ceny energii. Instrat razem z prawnikami z Fundacji Frank Bold zwrócił się do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, by zbadał, czy nie doszło do manipulacji na hurtowym rynku energii elektrycznej.