Google tworzy cenzurowaną wersję wyszukiwarki na rynek chiński? Rząd Chin zaprzecza
Google pracuje nad cenzurowaną wersją swojej wyszukiwarki internetowej. Produkt skierowany ma być na rynek chiński. W wynikach wyszukiwań nie pojawią się "strony i terminy dotyczące praw człowieka, demokracji, religii czy pokojowych protestów" - informuje serwis The Intercept, który dotarł do informacji na temat planów Google’a. Chiński rząd zaprzecza doniesieniom. Google odmawia natomiast komentarza.
Zgodnie z informacjami The Intercept projekt nazwano "Dragonfly". To wynik rozmów, jakie Sundar Pichai, prezes Google’a, odbyć miał w grudniu 2017 roku z przedstawicielami rządu Chin.
Zdaniem The Intercept Google zaprezentował już chińskim władzom modyfikowane wersje Androida o kryptonimach "Maotai" i "Longfei". Cenzurowane wersje produktów Google’a mogłyby trafić na chiński rynek w ciągu najbliższych 6-9 miesięcy. Android pozostaje najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym w Chinach. Nie wiadomo czy zmiany dotyczyć miałyby również wyszukiwarki na komputerach.
W oświadczeniu przesłanym agencji Bloomberga firma Google odmówiła komentarza w sprawie "spekulacji na temat przyszłych planów".
Wyszukiwarka Google’a jest niedostępna dla mieszkańców Chin. Dostępu do niej broni tak zwany Wielki Firewall. Między 2006 a 2010 rokiem wyszukiwarka dostępna była w cenzurowanej wersji. Google’a krytykowano jednak za naginanie się do chińskich zasad. Firma wycofała się z Chin w marcu 2010 roku. Za przyczyny podawano właśnie ograniczanie wolności słowa, blokowanie stron i włamywanie się na komputery Google’a przez chiński rząd.
Ogromny rynek
Od 2010 roku cenzura internetu i śledzenie obywateli w Chinach rozwinęły się. Pomaga w tym przede wszystkim sztuczna inteligencja. Na ulicach miast pojawiły się kamery z technologią rozpoznawania twarzy. Do 2020 roku kraj chce rozbudować siatkę nadzoru wideo. Już teraz służy ona jednak do rozpoznawania przestępców w tłumie. Okulary z funkcją rozpoznawania twarzy trafiły też do chińskiej policji, a kamery śledzą również bacznie obywateli w muzułmański regionie autonomicznym Sinciang.
The Intercept zaznacza jednak, że w Chinach z internetu korzysta ponad 750 milionów osób. To potencjalnie ogromne źródło przychodu do amerykańskiego giganta. Serwis przypomina też, że w 2016 roku Sundar Pichai mówił, że chce, by jego firma obsługiwała ludzi na całym świecie, także w Chinach.
Postępuj słusznie?
– Nie można stwierdzić, jak takie posunięcie mogłoby być zgodne z mottem Google’a "Do the right thing" (pol. "postępuj słusznie"). Wzywamy firmę do zmiany kursu – powiedział w rozmowie z "Guardianem" Patrick Poon zajmujący się tematyką Chin w Amnesty International i dodaje:
A Chiny na to: nieprawda
Państwowy chiński dziennik "Zhengquan Ribao" nazywa doniesienia nieprawdziwymi. Powołuje się przy tym na "odpowiednie urzędy".
Trzeba przy tym zaznaczyć, że Google udostępnia część usług chińskim użytkownikom. Chodzi o takie narzędzia jak np. Tłumacz Google czy Files Go do zarządzania plikami. Firma ma też biura w Pekinie, Shenzhen i Szanghaju.