Orlen pod rządami Daniela Obajtka. Analitycy wymieniają grzechy główne
Podczas sześciu lat kierowania Orlenem Daniel Obajtek sfinalizował kilka potężnych przejęć i korzystał ze znakomitej koniunktury na rynku ropy i gazu, ale nie potrafił przełożyć tego na odpowiedni wzrost wartości spółki na giełdzie. — Jednym z jego głównych grzechów była bardzo duża ingerencja polityki w biznes, co spowodowało, że spółka bardzo często podejmowała decyzje nieracjonalne i niebiznesowe — tłumaczy Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Liczy na to, że nowa władza skoncentruje się przede wszystkim na odpolitycznieniu spółki.
- Ostatnie lata to niespotykane dotąd marże rafineryjne oraz ekstremalnie wysokie ceny ropy i gazu. — To były złote czasu dla Orlenu — podkreśla Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku
- Co więc poszło nie tak? Eksperci przedstawiają całą listę nieracjonalnych decyzji, które miały wpływ na postrzeganie koncernu przez inwestorów
- — Z punktu widzenia wszystkich właścicieli Orlenu spółka ma zarabiać, a nie w dobrych czasach dzielić się zyskami z klientami ponad to, co mogłoby wynikać z normalnej strategii marketingowej — tłumaczy Kliszcz, komentując orlenowski "cud na stacjach"
- DM BOŚ prześwietlił giełdowe wskaźniki konkurentów polskiego koncernu. To w sumie 29 spółek z szeroko pojętej branży energetycznej. — W tej chwili Orlen jest najtańszą spółką z tej listy — podaje Łukasz Prokopiuk
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Daniel Obajtek objął stery w Orlenie 6 lutego 2018 r. Dokładnie sześć lat później zakończył swoją misję w koncernie. Na pożegnalnej konferencji prasowej przedstawił swoje rządy jako pasmo sukcesów. Według niego, gdyby Orlen nie przejął Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) i Lotosu, spółki te nie poradziłby sobie same na rynku. — W ciągu ostatnich lat przeszliśmy z czwartoligowego klubu sportowego do ligi mistrzów jako grupa. Jesteśmy w rodzinie największych europejskich firm — podkreślił.
Analitycy giełdowi nie zostawiają jednak na byłym już prezesie Orlenu suchej nitki.
— Reakcja rynku po odwołaniu prezesa jednoznacznie świadczy o tym, że nastawienie inwestorów do prezesa było mocno negatywne — twierdzi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
W dniu ogłoszenia dymisji prezesa Orlenu akcje spółki wystrzeliły, a na kontach akcjonariuszy w ciągu jednego dnia przybyło w sumie ponad 3 mld zł. Na zamknięciu czwartkowej sesji (rada nadzorcza Orlenu odwołała Obajtka 1 lutego ze skutkiem na dzień 5 lutego) akcje państwowego giganta były wyceniane na 65,55 zł za sztukę, czyli 4,61 proc. na plusie względem dnia poprzedniego.
W całym okresie rządów Obajtka w Orlenie trudno mówić o giełdowym sukcesie spółki, mimo że koncern rósł w siłę po kolejnych przejęciach: nie tylko Lotosu i PGNiG, ale też energetycznej Energi. W wyniku tych fuzji kapitalizacja grupy urosła z ok. 45 mld zł w 2018 r. do ponad 72,7 mld zł na dzień przed ogłoszeniem dymisji Obajtka. Natomiast cena jednej akcji koncernu spadła z 99 zł (6 lutego 2018 r.) do 62,66 zł (31 stycznia 2024 r.), a wskaźniki giełdowe, w tym m.in. cena do zysku (C/Z) czy cena do wartości księgowej (C/WK), kształtują si�� znacznie gorzej niż u zagranicznych konkurentów Orlenu.
— Prześwietliliśmy 29 spółek z branży, do których zwykle porównujemy Orlen. W tej chwili Orlen jest najtańszą spółką z tej listy — podaje Prokopiuk.
Co więc poszło nie tak?
"Spółka ma zarabiać"
Prezesura Daniela Obajtka w Orlenie upłynęła pod dwoma hasłami: wielkich fuzji i znakomitego otoczenia rynkowego. — Pod pierwszym hasłem kryje się przejęcie Energi, PGNiG oraz Lotosu po atrakcyjnych cenach, a pod drugim — niespotykane dotąd marże rafineryjne, ekstremalnie wysokie ceny ropy i gazu. To były złote czasu dla tego biznesu, więc wyniki Orlenu też były rekordowe — zauważa Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku.
W 2022 r. przychody ze sprzedaży w grupie Orlen sięgnęły 277,5 mld zł, a całkowity zysk netto wyniósł 33,6 mld zł. Po trzech kwartałach 2023 r. grupa miała 260,3 mld zł przychodów i 17,1 mld zł zysku netto.
— Z drugiej jednak strony prezesowi Obajtkowi nie udało się przełożyć tych rekordowych wyników, tanich akwizycji i atrakcyjnej polityki dywidendowej na wzrost wartości akcji Orlenu na giełdzie. Powód jest prosty — decyzje Orlenu były uwikłane politycznie bardziej, niż standardowo jest to wpisane w jego akcjonariat. A tych wątpliwych decyzji było sporo. Wystarczy wspomnieć, że Orlen kilkukrotnie brał na siebie podwyżki podatków (VAT, opłata emisyjna, podatek detaliczny), zamiast przenosić je na klientów, a w ubiegłym roku obniżył ceny paliw na niespotykaną dotąd skalę, co kosztowało spółkę kilka miliardów złotych utraconej marży — wyjaśnia Kliszcz.
Zauważa, że wyniki spółki i tak były dobre. — Ale z punktu widzenia wszystkich właścicieli Orlenu spółka ma zarabiać, a nie w dobrych czasach dzielić się zyskami z klientami ponad to, co mogłoby wynikać z normalnej strategii marketingowej. A do tego dochodzą wątpliwe inwestycje w petrochemii — tu też nie udało się przekonać akcjonariuszy, że te kosztowne projekty przyniosą wartość spółce — dodaje Kliszcz.
Kluczowe odpolitycznienie Orlenu
Zdaniem Łukasza Prokopiuka, analityka DM BOŚ, jednym z głównych grzechów prezesa Obajtka była bardzo duża ingerencja polityki w biznes. — To było wręcz przeniknięcie polityki do biznesu, co spowodowało, że spółka bardzo często podejmowała decyzje nieracjonalne i niebiznesowe. A spółka, która podejmuje takie decyzje, traktowana jest przez inwestorów giełdowych jako mocno ryzykowna i stąd niska wycena Orlenu w ostatnich latach — wyjaśnia.
Jako przykłady niebiznesowych decyzji wymienia m.in. obniżki cen paliw przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r., co przeszło już do historii jako "cud na stacjach", zakup mediowego koncernu Polska Press oraz dystrybutora prasy Ruch, a także sprzedaż "po bardzo niskich cenach" niektórych aktywów Lotosu, w tym 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej koncernowi Saudi Aramco czy logistyki paliwowej i biznesu asfaltowego Unimotowi.
Eksperci obawiają się, że nowa władza skupi się na odkręcaniu fuzji Orlenu z Lotosem, PGNiG czy Energą, zamiast naprawić wizerunek spółki. — Moim zdaniem teraz nie ma już znaczenia, czy to będzie jedna duża grupa, czy może cztery osobne spółki. Jeśli polityka wciąż będzie tak mocno ingerować w biznesy tych firm, to i tak nic się nie zmieni. Liczę na to, że nowa władza nie będzie zajmować się strukturą organizacyjną Orlenu, ale skoncentruje się przede wszystkim na odpolitycznieniu spółki — apeluje Prokopiuk.
— Rynek ma teraz bardzo duże nadzieje dotyczące zmiany władzy w Orlenie, ale my zwracamy uwagę na bardzo duże ryzyko wypadania tzw. trupów z szafy. Jeśli ze spółki będą wypływać kolejne negatywne informacje, dotyczące np. szczegółów umowy z Saudyjczykami, to będą one nie tylko pogrążać poprzedni zarząd koncernu, ale też będą miały wpływ na wycenę Orlenu na warszawskiej giełdzie — kwituje Prokopiuk.
Autorka: Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska